Moja pierwsza przygoda autostopowa to zeszłoroczny weekend majowy i wypad z Walencji do Saragossy, który autostopowo zakończył się wielką klęską i finalnie... przejazdem BlaBlaCarem. Potem na szczęście było już tylko lepiej. Ośmiodniowy trip z Walencji do Żywca zapewnił mi niezliczoną ilość wrażeń i wspomnień, no i zakończył się sukcesem - ostatni kierowca podwiózł mnie w Żywcu pod samo dom! Poniżej znajdziecie odsyłacze do kolejnych etapów mojego Autostopowego Powrotu z Erasmusa.
O tym jak trudno było mi zostawić ukochaną Walencję i przeżyć noc na granicy w towarzystwie prostytutek przeczytacie TUTAJ. Będzie też pierwszy polski akcent na trasie.
Ten LINK skieruje Was do opowieści z Marsylii i pięknych widoków z Lazurowego Wybrzeża. Będzie błękitne morze i dużo pięknych zdjęć!
Choć podstawową zasadą było trzymanie się linii brzegowej, zasady są po to, żeby je łamać! Historia o tym, jak noc na plaży zamieniła się na nocleg w górach i zdjęcia spod prysznica znajdziecie w TYM MIEJSCU.
Jeśli Monako kojarzy się wam z wielkim luksusem i jeszcze większą sielanką, koniecznie przeczytajcie moje wrażenia z tego miejsca. Pod tym LINKIEM znajdziecie miejskie windy, płacz i zgrzytanie zębów.
Zawsze myślałam, że filmowe historie zdarzają się tylko w filmach. Nic bardziej mylnego! Ten WPIS udowodni Wam, że nie ma rzeczy niemożliwych :) I choć jednego dnia bierzesz prysznic w kranie w parku, drugiego możesz kąpać się w basenie na dachu, a potem zjeść wyśmienitą kolację we włoskiej restauracji.
Kto powiedział, że jednym autem nie można jechać dwa razy? Szczególnie, gdy jest to Kamper, do którego zaprasza Cię tatuś z dwójką dzieciaków! Kamperowe przedszkole, paryski aktor, czeski tenisista... O wielkim finiszu przeczytacie TUTAJ.
Podobało się? Podziel się tym w komentarzu, albo zostaw lajka ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz