Trudno wraca się do pisania po takiej przerwie. Halo, jest tu jeszcze ktoś? ;) Najśmieszniejsze jest to, że w ogóle się do tego wpisu nie przymierzałam. Po prostu wstałam dziś rano, odpaliłam komputer, a potem jakoś tak weszłam na bloga i zaczęłam pisać. Witajcie po przerwie!
Odkąd podróżowanie zniknęło z mojego kalendarza (w sumie to naszego), nie widziałam sensu pisania do Was "na siłę". Wciąż nie potrafię przemóc się i pisać na blogu o czymś innym, niż o podróżach, a do zaległych tematów podróżniczych trudno było mi wrócić. Może powinnam? Gdy w głowie kłębią mi się przeróżne pomysły, a ja z uporem maniaka powtarzam sobie: "nie, to blog podróżniczy, weź nie świruj i lepiej nic nie pisz". Wciąż nad tym myślę.
Podziwiam koleżanki i kolegów z blogosfery podróżniczej, którzy w trakcie kwarantanny sypali pomysłami w social mediach jak z rękawa i dzielnie przetrwali ten trudny czas. Dziś wracają do aktywności podróżniczej i blogowej, cudownie pokazując nam zakątki Polski, w które pewnie ruszy w te wakacje większość z nas. U mnie było totalnie inaczej.
Moja wirusowa rzeczywistość
Wirus odwołał mój ostatni zaplanowany wyjazd w tym roku (w marcu na narty do Gruzji!), za to wciągnął mnie w szaloną pracę nad drugim, psychologicznym miejscem w sieci. Prawda jest taka, że oprócz tego, że nie miałam o jakich podróżach pisać, bo nie podróżowałam, to nie miałam też ani czasu, ani siły. W tym czasie nagrywałam kolejne filmy na YT, napisałam e-booka o talentach, poprowadziłam trzydniowe wyzwanie dla ponad 600 kobiet, stworzyłam szkolenie z talentów na zamówienie i planujemy z Moniką kolejny StressLess. Sporo jak na 3 miesiące, prawda?No właśnie, StressLess! Tak sobie myślę, że to tu wszystko się zaczęło. To tu, na tym blogu zapraszałam Was na pierwszy weekend StressLess we wrześniu ubiegłego roku, kiedy to odważyłam się jednak napisać o stresie, a nie tylko o podróżach. Więc i dziś, w chwili, gdy dalekie podróże nie są jeszcze możliwe, a odpoczynku potrzebujemy bardziej, niż kiedykolwiek, chcemy dać Ci z Moniką możliwość totalnego relaksu. Tym razem zapraszamy Was jednak nie na cały weekend, a na najbliższą niedzielę do... Warszawy! W zasadzi do Radości pod Warszawą, choć dojedziecie tam komunikacją miejską. Na leśnej łące, pośród drzew i stawów będziemy jeść pyszne rzeczy i totalnie się relaksować. Ćwiczyć, jeść, relaksować się, znowu ćwiczyć, warsztatować się, gimnastykować, znowu jeść i oddychać świeżym powietrzem. Będzie ekstra, mówię Wam.
Mamy tylko 12 miejsc (znaczy już nie ma 12, ale ogólnie będzie nas 12), więc jeśli nie masz jeszcze planów na weekend, to koniecznie kliknij w link i zerknij, co przygotowałyśmy!
Co dalej?
Nie wiem co dalej, moi Drodzy, nie mam pojęcia! Czy chciałabym wrócić do podróżowania? Och, bardzo. Marzy mi się Hiszpania, Portugalia, Meksyk, Chile... Albo chociaż nasz Bałtyk ;) Nie wiem, kiedy wróci ta możliwość, kiedy pozwoli nam na to czas i życie, ale jestem dobrej myśli. Może w końcu przełamię się, żeby wkroczyć tu z innymi tematami? Co Wy na to? A może w ogóle zapomnieliście już o takim blogu, jak Zapiski ze świata i... No właśnie, co wtedy? ;)Zostawiam Was i siebie z tymi pytaniami, a ja tymczasem jadę na budowę, bo remont, o którym pisałam w poprzednim wpisie, pod koniec lutego, trwa w najlepsze. Za chwilę osiwieję, albo wyrwę sobie z głowy wszystkie włosy, jak to przy remontach bywa :D
----