Dziś będzie o zabijaniu. Znaczy o tym, jak stres nas zabija i co zrobić żeby nie zabił. Czyli o odpoczywaniu na przykład będzie. O tym, że odpoczynek jest tak samo ważny jak jedzenie, czy aktywność fizyczna i że nie da się bez niego żyć. Będzie więc o stresie, o radzeniu sobie z nim i o zdrowiu. O pracy też, w końcu praca i odpoczynek powinny być jak Yin i yang! A na końcu mam dla Was mega zaproszenie.
Zajechałam się. Po powrocie w połowie czerwca z Turcji poszłam spać, a gdy obudziłam się rano, termometr wskazywał prawie 38'C. Bolał mnie każdy mięsień w moim ciele, każda jedna komórka. Nie mogłam się ruszyć. No, może poza biegiem do łazienki, gdy zbierało mnie na wymioty.
Przywiozłam jakiś wirus? Zatrułam się? Przeziębiłam? Nie. Organizm znów powiedział mi STOP.
Jak zabija Cię przemęczenie i stres? Powoli i bardzo skutecznie
Pamiętam początki mojej pracy jako pilot. Po każdym, absolutnie każdym wyjeździe chorowałam. Taka niby grypa, niby przeziębienie. Zrzucałam to na karby pogody i zmian temperatur - z upałów wracałam do jesiennej Polski, więc nie trudno było coś złapać. Jednak raz zdarzyło się coś bardzo zaskakującego. Wróciłam z grupą do Gdańska, wsiadłam w pociąg, przejechałam do Warszawy, gdzie za 1,5 dnia wylatywałam do Turcji. Był szok pogodowy, a mnie nic nie złapało! Ale jak wróciłam z drugiego wyjazdu, to położyło mnie w łóżku na tydzień.
Wtedy w mojej głowie zapaliła się lampka: "Halo, coś mi tu nie gra! A jeśli to z przemęczenia? Jeśli właśnie tak ciało wyrzuca całe zło, które zafundowałam mu przez te kilka dni?". Wtedy, leżąc w łóżku i popijając kolejną herbatę z sokiem malinowym, poczułam, że odkryłam na nowo swoją małą Amerykę.
Gdy nie pozwalasz sobie odpocząć, organizm zrobi to za Ciebie
Poziom stresu, jaki osiągam w trakcie wyjazdów daleki jest od optymalnego. Ba, daleki jest od chwilowych sytuacji stresowych, które zdarzają się na codzień. Przez 4, 8, a nawet 12 dni jestem w ciągłym stanie napięcia. Organizm jest na nieustannym "stand by", bo wie, że w każdej chwili może się coś wydarzyć. Nawet jak śpię, to ten sen nie jest taki, jaki powinien być. A jak dodam do tego fakt, że śpię w pracy niewiele (4, 5 godzin maks), no to halo, nie da się tak długo pociągnąć.
Dlatego jak tylko wejdę z walizką do domu i wezmę prysznic, mój mózg wysyła komunikat do każdej jednej komórki mojego ciała: "IOIO, KONIEC WALKI, ZATRZYMAĆ JĄ, ZATRZYMAĆ, ŻEBY ZNOWU NIE BYŁO ZAGROŻENIA". Serio, tak to widzę. Mózg odcina wydzielanie adrenaliny, zmniejsza się poziom kortyzolu i wprowadza mnie w stan całkowitego nicnierobienia. To znaczy wyrzuca cały stres, który kumulował się we mnie przez te dni pracy. A robi to w mało przyjemny sposób, bo właśnie w formie osłabienia, gorączki, i innych nieprzyjemnych reakcji fizjologicznych. Jest cwaniakiem, bo dobrze wie, że tylko to zatrzyma mnie w łóżku i sprawi, że odpocznę.
Co dzieje się w Twoim ciele, gdy się stresujesz?
Znasz ten stan? Wstajesz rano i masz delikatny ścisk w żołądku. Może czeka Cię trudna rozmowa z szefem, spotkanie z klientem, a może prezentacja? Wypuszczasz właśnie nowy produkt i boisz się, jaka będzie reakcja? Albo musisz odebrać wyniki od lekarza i jesteś cała w nerwach. Wiesz, co wtedy dzieje się w Twoim ciele? Istny armagedon!
W momencie, gdy dochodzi do stresującej sytuacji, mózg staje przed decyzją: walczyć, czy uciekać? To wszystko trwa ułamki sekund, w Twoim ciele następuje wyrzut adrenaliny i kortyzolu, co powoduje m.in. wzrost ciśnienia krwi, przyspieszenie akcji serca i szybsze oddechy (które łatwo mogą doprowadzić do hiperwentylacji), wyostrza się także wzrok, pocą Ci się ręce. To w takim meeeega skrócie, ale gdybym rozpisała się tu o układzie współczulnym i przywspółczulnym, osi HPA i ciele migdałowatym, to pewnie połowa przestałaby czytać. A dalej będą ważne rzeczy!
Wracając do myśli. To jest nam wszystko bardzo potrzebne, bo gdyby nie stres, człowiek jako gatunek nie przetrwałby zbyt długo. Poza tym, stres dotyczy także tych pozytywnych sytuacji, kiedy np. budzisz się rano przed podróżą i czujesz reisefieber - to przecież też jest stan napięcia organizmu. Gdy mówimy o stresie, który nas motywuje do działania i napędza, to wtedy jest eustres - pożądany, dobry, ale też w rozsądnych ilościach. Bo permanentny stres zawsze jest tragiczny w skutkach.
Skutki permanentnego stresu objawiają się w postaci przeróżnych chorób. Jeśli więc nie nauczysz się odpoczywać, nie zdziw się, jak na starość zachorujesz na osteoporozę, szybko pogorszy Ci się pamięć, stracisz zdolność uczenia się, czy spadnie Twoja odporność. To wszystko wina życia w ciągłym napięciu!
Odpocznij, zrelaksuj się, odpuść choć na chwilę. To Twój obowiązek!
Ręka w górę, kto z Was dba o to, żeby w miarę zdrowo jeść, uprawiać aktywność fizyczną i zrobić raz w roku badania? Wszędzie huczą o tym, że to ważne, że trzeba o siebie dbać, a to są takie fundamenty. Tak, ze wszystkim się zgadzam, ale dlaczego mało kto mówi o tym, że tak samo ważny jest odpoczynek? Że jak pracujesz 5 dni w tygodniu po kilka (a nawet kilkanaście) godzin, to weekend nie jest po to, żeby zasuwać na drugi etat? Nawet ten domowy. Wypoczęty mózg pracuje zupełnie inaczej, niż ten, który ma już mocno przepalone zwoje. To przecież tak łatwo zauważyć po nieprzespanej nocy. Bez pracy nie ma kołaczy, ale bez snu nie ma pracy. Każdy chce kołaczy, więc każdy musi się wysypiać i odpoczywać.
Wiem, wiem, nie każdy ma możliwość, żeby leżeć w weekend do góry brzuchem, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale założę się, że każdy znajdzie w ciągu dnia te 10 minut, żeby poświęcić je na konstruktywne odstresowanie się po ciężkim dniu (celowo używam słowa konstruktywne, bo pójście na wódkę, albo wybór innego rodzaju używek jest bardzo złym pomysłem, choć jednorazowo w pewien sposób skutecznym) i raz na jakiś czas trochę więcej, żeby zupełnie odpocząć.
Od dziecka byłam uczona, że "lepiej zrobić teraz i potem sobie odpocząć". No niby tak, lepiej odhaczyć to co mam zrobić, żeby nie siedziało mi to już z tyłu głowy jak będę oglądać film, czy pojadę na rower. Ale co, jeśli nie mam na to siły? Jeśli jestem tak zmęczona, że to właśnie teraz chcę usiąść i odpocząć? Z perspektywy czasu mocno zmieniło się moje podejście.
Jak jesteś zmęczona, odpocznij. Jak nie masz siły, nie rób. Jak doświadczyłaś mocnego stresu, odreaguj go. Idź pobiegać, weź kąpiel, posłuchaj muzyki. Możesz też iść o krok dalej i relaksować się za pomocą technik, które oferuje psychologia. Niech nie zabrzmi to podejrzanie - nie mam tu na myśli żadnych czarów, tylko konkretne narzędzia, których stosowanie daje efekty, wśród nich np. ćwiczenia oddechowe.
"Nie umiem odpoczywać, ciągle muszę coś robić". Nie ma problemu, możesz się tego nauczyć!
No i moi drodzy, dochodzimy do meritum! Odpoczywania i relaksu można się nauczyć. Odkąd zaczęłam pracę jako pilotka wyjazdów incetive, regularnie prowadzę na nich warsztaty z relaksacji. Na początku większość podchodzi do zajęć bardzo sceptycznie, ale jak już ktoś przyjdzie raz, prawie zawsze widzę go codziennie rano. Jednemu managerowi tak się spodobało, że kupił karimaty dla całego zespołu i codziennie zarządza 20 minut na wspólną relaksację!
Od 06-08 marca organizuję z Moniką Sierpińską, założycielką Tylko spróbuj, weekendowe warsztaty StressLess dla kobiet. Jedziemy na Mazury, gdzie w Rentynówce będziemy przez 3 dni uczyć się totalnego relaksu. Mamy dla Was zaplanowany warsztat psychologiczny, bloki gimnastyki szczęścia, a także zajęcia z różnych technik relaksacji. Będzie też czas na spacery po lesie i pływanie łódką po stawach, które otaczają Rentynówkę (obczajcie sobie, jak tam jest pięknie!). No i będziemy jeść same pyszności! Powiem Wam, że Monia jest instruktorką rekreacji ruchowej i opracowała autorski zestaw ćwiczeń, który pomaga w rozluźnianiu mięśni i utrzymywaniu właściwej pozycji ciała. Miodzio!
Kiedy? 6-8 marca 2020
Gdzie? Rentynówka, 11-036 Gietrzwałd
Co będziemy robić? Uczyć się, odpoczywać, relaksować, identyfikować stres, a potem sobie z nim, ćwiczyć, chodzić po lesie i pływać po jeziorze ♥
Ile to kosztuje? 890zł a w tym zawiera się: zakwaterowanie, wyżywienie i wszystkie zajęcia przewidziane w programie.
Od dawna marzyłam o zorganizowaniu takiego weekendu, bo wiem, jak bardzo potrzebujemy nauczyć się zatrzymywać. Jak nie radzimy sobie ze stresem, tylko uczymy się go kumulować i chować. Mało kto zdaje sobie sprawę, jakie to może mieć tragiczne konsekwencje. Dlatego chcemy zabrać Was na super weekend, w trakcie którego totalnie się zrelaksujecie, ale przede wszystkim nauczycie się jak robić to na codzień. Nawet, gdy macie tylko 5 minut wolnego, albo nie macie go wcale.
Cały program jest dostępny na stronie weekendu StressLess. Zerknijcie i koniecznie dajcie znać, jak Wam się podoba ten pomysł? Powiem Wam szczerze, że jestem dziś bardzo podekscytowana, ale też mocno zestresowana ;)
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę. Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz