Gdzie zjeść w Buenos Aires? Kuchnia argentyńska, która dostała ode mnie złoty medal

Gdzie zjeść w Buenos Aires? Jaka jest kuchnia argentyńska? Dziś wpis dla mięsożerców, ulubieńców glutenu i słodyczy. Bo kuchnia argentyńska to przede wszystkim wołowina, empanady i dulce de leche. No i wino rzecz jasna. Pyszne, czerwone wino. 



Gdzie zjeść w Buenos Aires? Czasem wybieramy miejsca do jedzenia "z przypadku", jednak w trakcie naszej podróży poślubnej w większość decyzję pomagał nam podjąć wujek Google. I wiecie co? Większość z nich okazała się wyjątkowo trafna! Przez tydzień sprawdziliśmy kilkanaście miejsc ze stekami, odkryliśmy pyszną empanaderię i znaleźliśmy swoje ulubione wino. Jeśli planujesz wyjazd do Buenos Aires, koniecznie przeczytaj, czym się to miasto je.

Gdzie zjeść w Buenos Aires? Złoty medal: La Brigada, Estados Unidos 465, San Telmo

Proszę państwa, oto petarda. Miejsce polecane w przewodnikach, googlach, na wielu blogach. Na początku podeszłam do tematu bardzo sceptycznie, jednak kolejka do wejścia szybko mnie przekonała. A jedzenie w środku było do tego stopnia doskonałe, że to była jedyna restauracja, go której wróciliśmy, żeby zjeść pożegnalną kolację. Wystrój lokalu jest dość osobliwy - choć panowie kelnerzy obsługują na najwyższym poziomie, chodzą w muszkach i eleganckich strojach, na ścianach wszędzie są porozwieszane... Koszulki piłkarskie! Po większym zastanowieniu uznałam jednak, że ma to swój klimat.

Przechodząc do steków - kulinarny orgazm. Za pierwszym razem wzięliśmy po bife de chorizo, czyli steku z antrykota. Medium rare. Kelner przekroił go łyżką. Był pyszny. Do tego nasze winiarskie odkrycie, czyli Rutini Malbec - Cabernet. Myślałam, że lepiej być nie może. 

Ale przyszliśmy tu jeszcze raz, żeby w najlepszym stylu pożegnać się z Buenos Aires. Stek z polędwicy rozwalił system tak, że marzę o tym, żeby - jak tylko pojawi się dobra cena na bilety do Buenos - wsiąść w samolot i polecieć do La Brigady. Marcin skusił się na prawie kilogramowego Baby Beef i... Podołał. 

I teraz uwaga: ceny. Spodziewałam się rachunku - giganta, najdroższej kolacji w życiu. Co się okazało? Biefe de chorizo kosztowało ok. 36 zł, stek z polędwicy 50 zł, a baby beef 86 zł. I uwierzcie mi, te kolacje były warte każdej wydanej złotówki!


Gdzie zjeść w Buenos Aires? Propozycja na srebrny medal: La Rambla, Posadas 1602, Recoleta

Tutaj odbyło się nasze pierwsze spotkanie z argentyńską wołowiną. Knajpka wyglądała jak elegancki tapas bar, jednak menu opierało się głównie o wołowinę właśnie. Marcin rozpoczął klasycznie, czyli od steka. Ten serwowany był z frytami i sałatką, co nie zdarza się w Argentynie zbyt często. Ja skusiłam się na Lomito - tradycyjną kanapkę argentyńską... Ze stekiem oczywiście :) Każdy z nas był zadowolony ze swojego wyboru, a nasze miny po spróbowaniu pierwszego kęsu były bardzo zaskoczone! Nasze pierwsze steki były doskonałe, ceny przystępne. Bardzo dobre miejsce na lunch i kolację niedaleko cmentarza Recoleta.


Gdzie zjeść w Buenos Aires? Propozycja na brązowy medal: Mercado de San Telmo, Local 120 

Gdy w niedzielę spacerowaliśmy po dzielnicy San Telmo, trudno było w  tym tłumie znaleźć jakąś knajpkę (i to bez wifi). Zeszliśmy z ulicy, gdzie odbywa się coniedzielny targ i weszliśmy do hali targowej Mercado de San Telmo. Co zobaczyliśmy? Klimatyczny targ staroci, połączony z warszawską Halą Koszyki w wersji latino. Kuchnie z całego świata kusiły nas wszystkimi zapachami, ale zdecydowaliśmy się oczywiście na wołowinę argentyńską. Zamówiliśmy dwa razy lomito, czyli - jak już wiecie - kanapki ze stekami :) Brakowało mi trochę warzywnych dodatków, ale mięso było smaczne, napewno godne polecenia.

Cena: 20 zł za sztukę.



Gdzie zjeść w Buenos Aires? Są jeszcze 4 wyróżnienia, które skradły nasze serca! 

Las Cabras w Palermo, Fitz Roy 1795, Palermo

Do Las Cabras trafiliśmy z polecenia kolegi Marcina, który był tam zaledwie miesiąc przed nami. Las Cabras to restauracja w sercu dzielnicy Palermo, czyli miejsca, które z powodzeniem mogę porównać do Ruzafy w Walencji. Las Cabras przypomina trochę gospodę, a wszystko przyrządzane jest na grillu, na oczach gości. Dania podawane są na deskach, a ceny szczęśliwie są bardziej jak z gospody, niż z restauracji. Znów poszliśmy w klasykę - bife de chorizo, tym razem serwowane z sałatką cesar - to było dośc osobliwe połączenie, ale byłam tak spragniona warzyw, że totalnie mi to podeszło! Bardzo smaczne miejsce, ciekawa okolica. Choć w środku było ciemno, zdecydowanie warto było tam zjeść!

Restauracja przy Muzeum Evity, Lafinur 2988, Palermo

To muzeum, czy knajpka? Muzealne kawiarnie i barki raczej omijam z daleka, ale to miejsce poleciła nam ekspedientka jednego z xxx sklepów w Palermo. Był to dzień włóczenia się po Palermo i zielonych parkach Buenos Aires, a Muzeum Evity było akurat po drodze i to w porze lunchu. Na stolik musieliśmy chwilę poczekać, tak jak na obsługę, ale za 30 zł zjedliśmy całkiem smaczny obiad z deserem i winem. Do wyboru są codziennie 3 dania dnia, na deser zaserwowali lody. Jedzenie smaczne, miejsce bardzo ładne. Restauracja jest ulokowana na tarasie i widać, że przychodzą tam (o dziwo!) sami miejscowi.


La Empanaderia na rogu Riobamba i Bartolome Mitre

Tuż obok Hotelu Lyon, w którym nocowaliśmy, mieści się na rogu mała empanaderia. Piekarnia, która sprzedaje rogaliki i empanady z kilkunastoma różnymi nadzieniami! Od klasycznych z serem i szynką, przez nadzienie mięsne (pikantne i delikatne), po nadzienie z dyni, serem pleśniowym, czy szpinakiem. Cena jednej empanady to 14 pesos argentyńskich, czyli ok. 1,5 zł. Kupowaliśmy je jeszcze ciepłe, wraz z czerwonym winem ze sklepu naprzeciwko tworzyły idealny zestaw na kolację.


Lodziarnia na rogu Estados Unidos i Defensa, San Telmo

Jeśli już raz spróbujesz dulche de leche, będziesz chciał jeść z nim wszystko co słodkie. Właściciele wiedzą, jaki to obłędny przysmak i stworzyli miejsce, które pokocha każdy łasuch. Lodziarnia, w której wszystkie lody są o smaku dulce de leche! Czaicie to? Z owocami, bakaliami, solą, polewami, ale o smaku dulce de leche! Można tam oszaleć ze szczęścia i umrzeć z nadmiaru cukru. Ale warto, oj kochani, warto!

---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę.  Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz