Patrzę na kalendarz i jestem trochę przerażona. Nie, nie przerażona. Podekscytowana. Na maksa szczęśliwa! Leżę co prawda powalona przez jesienne przeziębienie w łóżku, ale na samą myśl o najgorszych miesiącach roku robi mi się lepiej i przyjemniej na serduszku. Ale, że jak to tak bardzo cieszę się na jesień? Bo moi drodzy, będzie ona totalnie odjazdowa!
Dwa lata temu miałam iście cudowną jesień. Sezon zaczęłam na La Palmie potem byłam na Sycylii, w Portugalii i na Kubie, a jesień pożegnałam na wakacjach w Iranie. Nigdy wcześniej nie pokonałam tylu kilometrów w tak krótkim czasie i nie zobaczyłam tylu super miejsc. Pamiętam, że byłam po tym okresie zmęczona, ale wiedziałam, że od stycznia rozpocznie się wspaniały odpoczynek - w końcu przeprowadzałam się w wtedy do Walencji.
W zeszłym roku, po mojej małej, życiowej rewolucji nie zanosiło się na takie wojaże, a i tak udało mi się uciec w listopadzie z Polski i spędzić 10 dni w gorącej i słonecznej Kenii. Ach, no i nawet zaliczyłam jarmarki w Kolonii, choć to już w iście zimowej scenerii.
Tegoroczna jesień przebije wszystko ❤
W tym roku będzie jednak prawdziwa petarda. Na dobrą sprawę już się zaczęła, bo niedawno wróciłam z Sycylii, a już za nieco ponad tydzień wracam do gorącej Kenii. A potem... Potem to już szkoda gadać!
Otóż moi drodzy, lecimy z moim przyszłym małżem spędzić miesiąc miodowy w... W.... [werble niech podsycą napięcie...] W Ameryce Południowej!!!!!! Tak, MIESIĄC! [FANFARY]!!!! Będzie Argentyna, Urugwaj i Brazylia. Steki, Wodospady Iguazu i drink z palemką na Copacabanie. Przybijemy Jezusowi w Rio piątkę na wzgórzu, może pójdziemy na jakiś mecz - czas pokaże. Trochę planujemy (głównie te strategiczne miejsca i transport, żeby nie pójść z torbami), a trochę pozwolimy sobie na spontaniczność. W końcu przekonamy się, jak to jest być w podróży dłużej, niż dwa tygodnie.
A jakby tego było mało, jesienny sezon zakończę na Dominikanie. Tak na wszelki wypadek, gdyby jesień postanowiła się rozgościć na dobre i nie sypnąć śniegiem zbyt wcześnie ;)
Nie liczę póki co kilometrów, krajów, ani czasu, który spędzę poza Polską. Po pierwsze dlatego, że pojawi się to pewnie w podsumowaniu roku, a po drugie... Chyba nie ma to dla mnie już większego znaczenia. Cieszę się ogromnie z tych planów podróżniczych, ale przede wszystkim na ten czas sam w sobie. I na to, że tej jesieni rozpocznę najważniejszą podróż mojego życia, w najwspanialszym na świecie towarzystwie.
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę. Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz