Kjeragbolten - wystarczy ten jeden argument i prawdopodobnie nie wejdziesz na najsłynniejszy kamień w Norwegii

Kjeragbolten to ten słynny kamień, który zawisł w Norwegii między dwoma skałami, niedaleko od szczytu Kjerag. Dziesiątki tysięcy turystów rocznie decydują się na trekking na Kjerag właśnie po to, żeby zrobić sobie zdjęcie na tym słynnym kamieniu. Wcale się im nie dziwię. Szczególnie, że naoglądałam się w Internecie mnóstwo zdjęć radosnych ludzi, z lekkością pozujących na zawieszonym ponad 1000 metrów nad przepaścią głazie i naczytałam, jakie to wszystko proste i nie ma się czego bać. No to ja Wam powiem, że jest zupełnie inaczej.

Trekking na Kjeragbolten - bardzo polecam, jest pięknie!

Zacznijmy od początku, bo żeby do kamienia w ogóle dojść, musimy odbyć całkiem wymagający (choć szalenie miły) trekking. To trudniejsza wyprawa niż trekking na Preikestolen, ale zdecydowanie bardziej atrakcyjna. Szlak rozpoczyna się przy schronisku Øygardstølen na wysokości 640m n.p.m. i wiedzie przez 6 km, czyli ok. 2,5/3h godziny raz w górę, raz w dół. W górę i w dół. I znowu w górę, a potem już po płaskim i kawałek w dół :D 

Ekipa (prawie) w komplecie! Od lewej Pozytywny skok, czyli Marek i Ewelina, Wiktor z Nordtrip, i my
Ponieważ dojazd z naszego Arendal do schroniska trwał prawie 4 godziny, na szlak wystartowaliśmy dopiero po południu. Bardzo mnie to na początku irytowało, bo jeśli chodzi o wszelkie aktywności (szczególnie górskie), to mimo bycia śpiochem, lubię wcześnie wstać i wyruszyć wręcz o świcie. Wszyscy schodzili już do schroniska, a my dopiero pięliśmy się w górę,  ale... Dzięki temu przy kamieniu byliśmy praktycznie sami. Pogoda sprzyjała, słońce ciepło rzucało swe ostatnie promienie - no warunki były w sierpniu idealne!

Szlak na Kjeragbolten zaczyna się bardzo stromym podejściem, które można porównać do  trudniejszego tatrzańskiego szlaku z łańcuchami. One głównie mają być pomocą, ale w kilku miejscach faktycznie  (przynajmniej według mnie) były konieczne. Później jest zejście do dolinki, potem znowu podejście i tak aż do miłego wypłaszczenia, które serwuje nam iście księżycowy krajobraz. Całości blasku dodaje jeszcze przepiękny widok na Lysefjord, więc polecam się NIE SPIESZYĆ, tylko rozkoszować się tym pięknym widokiem.

fot. Nordtrip

Wejście na kamień Kjeragbolten - czy jest bezpieczne i dlaczego uważam, że nie?

Wejście na kamień Kjeragbolten jest niebezpieczne, bo możesz się w najprostszy i zarazem najgłupszy sposób zabić. Tu w zasadzie mogłabym skończyć ten akapit, jednak pokuszę się trochę głębszą analizę tematu.

Generalnie jestem dość odważną osobą, a gdy w pewnych wypadkach nie, to ambicja i tak często nie pozwala mi z czegoś zrezygnować (nawet, gdy bardzo się boję). Przed wycieczką na Kjerag byłam prawie pewna, że wejście na kamień będzie banalnie proste. Uchwyt - krok - gotowe. Fotka jedna, druga, setki lajków i serduszek na instagramie. Ja nie wejdę? Phi! 

Tylko, że jak już dotarłam na miejsce i zobaczyłam jak wejście na kamień wygląda naprawdę, a - przede wszystkim - zdałam sobie sprawę, co się stanie, gdy w tej prostej sekwencji coś pójdzie nie tak, zwątpiłam. Nie, nie zrezygnowałam. Spróbowałam i to nawet dwa razy. Za pierwszym podeszłam do tego zbyt nerwowo, bo próbując postawić pierwszą stopę na kamieniu, przypomniałam sobie o koleżance z podstawówki, która spadła z fjordu z Norwegii, a potem pół miasta żegnało ją ze mną na pogrzebie. Wycofałam się momentalnie.

fot. Nordtrip

Ochłonęłam, zrobiłam zdjęcie Marcinowi, który wszedł z powodzeniem (choć myślałam, ze oszaleję z nerwów, jak widziałam moment wchodzenia) i spróbowałam jeszcze raz. Osunęła mi się noga. Odpuściłam. Co więcej - solidnie skarciłam się w myślach za głupotę. Łzy same napłynęły mi do oczu. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo to było głupie. Chciałam spróbować - spróbowałam, ale  po co kusiłam los po raz drugi, skoro wyraźnie czułam, że nie powinnam już tam wchodzić?! Może to po prostu nie był mój dzień? Nie wiem. Wiem jednak, że życie jest tak wspaniałe, że tylko głupiec ryzykowałby je dla jednego zdjęcia.


Gdy ego jest większe niż kamień

Wejście na kamień jest możliwe. Dla jednych wręcz banalnie proste, dla innych "do zrobienia". Agnieszka z Nordtrip, która odbyła ten trekking już wiele razy, powiedziała nam, że są takie dni, kiedy za nic w świecie nie próbowałaby wchodzić na Kjeragbolten, a innym razem jest to dla niej super proste. Należy jednak pamiętać, że kamień nie jest płaski, a woda z pobliskiego wodospadu łatwo czyni go śliskim. Zapytałam więc Wiktora, który także zjadł zęby na wędrówkach w to miejsce, czy wie, ile osób spadło z kamienia. 

I wiecie co? Niewiadomo. Nikt oficjalnie o tym nie mówi, nie ma żadnych statystyk. Wiadomo jedynie, że 9 osób zginęło w trakcie base-jumpingu, ale o samych upadkach z kamienia nic nie znalazłam. Być może nikt? Być może. Ale czy to oznacza, że najsłynniejszy kamień w Norwegii jest bezpieczny? Nie. Czy wejście jest rozważne? Nie wiem. Wiem jednak, że do Kjeragbolten, zupełnie jak do gór, trzeba mieć respekt i mnóstwo pokory. I wiedzieć, kiedy odpuścić.


Norwegię zwiedzaliśmy na zaproszenie Agnieszki i Wiktora, którzy od kilku lat tu mieszkają i organizują tanie wycieczki do Norwegii pod szyldem Nordtrip.pl
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę.  Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz