Ekstra weekend w Amsterdamie - co warto zobaczyć? Gdzie koniecznie pójść?

Weekend w Amsterdamie obfitował w atrakcje. Stolica Holandii co prawda nijak ma się do wielkich stolic europejskich, bo - mimo wielu turystów - miasto nie jest pełne zgiełku. W Amsterdamie panuje raczej sielska, niż zestresowana atmosfera. Amsterdam to dobry pomysł na majówkę. Amsterdam to pomysł na weekend, Amsterdam to świetny citybreak. Dziś Wam opowiem, dlaczego.

Amsterdam - atrakcje dla każdego 

Amsterdam oferuje naprawdę wiele. Gdy odebrałam w biurze turystycznym Iamsterdam Card na czas pobytu w mieście i zobaczyłam na mapce wszystkie atrakcje jakie ten Amsterdam mi proponuje, od razu wiedziałam, że trzy dni to za mało, żeby zwiedzić zarówno najważniejsze muzea, jak i inne super miejsca. Z drugiej strony więcej niż trzy dni mogłoby już zmęczyć, a znając pogodę w Amsterdamie, trudno byłoby trafić na słoneczny okres, który trwa dłużej... W każdym razie po przedłużonym weekendzie w stolicy Holandii uznałam, że miasto doskonale nadaje się na taki krótki wypad - zarówno dla paczki znajomych, rodziny, ale również tych, którzy podróżują solo.


Mój cel był przede wszystkim jeden: odwiedzić Diego, z którym nie widziałam się od czasu zakończenia Erasmusa, czyli już prawie trzy lata! Chciałam też nastawić się na zwiedzanie Amsterdamu, bo - choć byłam już raz, sześć lat temu - ostatnio trafiłam na urodziny królowej, więc zamiast zwiedzać miasto, czułam się jak w trakcie Las Fallas. Tym razem na szczęście wszystko się udało.


Najlepsze Muzea w Amsterdamie

Amsterdam oferuje odwiedzającym kilkadziesiąt różnych muzeów. Znajdzie się więc coś dla miłośników sztuki, ale także nauki, fanów piłki nożnej czy... Tulipanów. W pierwszej trójce najczęściej polecanych znajdują się Rijksmuseum, dom Anny Frank i muzeum Van Gogha. Ja wybrałam tylko jedno z nich, bo w muzeum nie lubię się spieszyć. Poza tym, Dziewczyna z Perłą akurat wędruje po Francji, więc uznałam, że do Rijksmuseum przyjadę kiedy indziej. 

Pierwszym muzeum, które zdecydowałam się odwiedzić było Van Gogh Muzeum. Od dziecka uwielbiam  twórczość Vincenta, więc w muzeum spędziłam ponad trzy godziny. Pewnie chciałabym jeszcze dłużej, ale mimo najwcześniejszej możliwej pory zwiedzania (czyli od samego rana) było mnóstwo ludzi (w tygodniu!). Dlatego też po tych trzech godzinach byłam już zmęczona. Dobrym oddechem była tymczasowa wystawa "Prints in Paris", gdzie po bezludnych salach można było spacerować i napawać się plakatami m. in. Toulouse'a Lautrec'a. Tego pana też bardzo lubię. W muzeum polecam zaopatrzyć się w audioguide'a (5 euro), mimo, że póki co muzeum nie oferuje go w języku polskim.


Wracając do samej twórczości. Nie można nie być zachwyconym, gdy w kilku salach znajdują się wszystkie najważniejsze dzieła Van Gogh'a! Były Słoneczniki (od dzieciaka spoglądałam na ich reprodukcję w sypialni rodziców),  Pokój van Gogh'a w Arles, no i najpiękniejszy Kwitnący migdałowiec. Dla tego ostatniego straciłam głowę i postanowiłam zafundować sobie nawet takie kwitnące wdzianko na telefon. O tak, w muzealnych sklepach zawsze tracę głowę. Reasumując: Van Gogh Muzeum jest super, gorąco polecam, zachęcam i namawiam!

Jeśli chcesz wejść do Muzeum Van Gogh'a bez kolejki, koniecznie kup bilet przez internet. My oszczędziliśmy dzięki temu przynajmniej godzinę! Tutaj podsyłam link do sprzedaży online.


Teraz coś z zupełnie innej beczki. Polecano mi NEMO, czyli muzeum nauki. Jedni ostrzegali, że dla dzieci, inni - cali podekscytowani - mówili, że najfajniejsze w mieście. Powiem tak: gdyby nie całe tabuny ciekawych świata dzieciaków, pewnie byłoby jeszcze fajniej, ale mimo to, całość bardzo mi się podobała. Trochę interaktywnych zabaw, ciekawe show reakcji łańcuchowej no i nawet laboratorium, w którym można przeprowadzać własne eksperymenty! Pięć pięter niezłej zabawy dla dużych i małych. Polecam szczególnie w deszczowe dni!

Dopasowywanie mózgów do stworzeń - super zadanie!

Spacerując pomiędzy amsterdamskimi kanałami przypadkiem zauważyłam Muzeum Tulipanów. Nie planowałam go jakoś specjalnie zwiedzać, ale obejmowała go Iasmterdam City Card, więc nie musiałam płacić dodatkowego wstępu. Muzeum mieści się w jednej z kamienic, a właściwie jej piwnicach. Nie jest jakieś szczególnie ekscytujące (szczególnie po wizycie w dwóch poprzednich), ale ciekawie przedstawiona jest sama historia i pochodzenie tulipanów, więc jeśli wejście jest w pakiecie, to warto wstąpić. Ale jak już mowa o spacerach między kanałami to szczerze polecam same kanały!


Rejs kanałami w Amsterdamie

Rejs kanałami to poważnie jest super atrakcja! Do wyboru jest wiele różnych firm i tras, dlatego w zależności od czasu, którym dysponujemy i budżetem, jaki zdecydujemy się na to przeznaczyć, można zdecydować się na różny typ rejsu. W ramach karty miejskiej dowolny rejs był w gratisie, więc nie pozostało mi nic innego, jak rozkoszowanie się promieniami słońca i podziwianie miasta z poziomu wody. Choć padło na rejs godzinny, trochę się przedłużył i w sumie po kanałach płynęłam około półtorej godziny. Powiem Wam, że Amsterdam z tej perspektywy wygląda super!

Jeśli będziecie zwiedzać Amsterdam bez karty miejskiej, tutaj znajdziecie ofertę samego rejsu w ciągu dnia, a tu z kolei w wersji bardziej romantiko, czyli wieczornej :) 

ARTIS ZOO w Amsterdamie

O ile na rejs zdecydowałabym się po raz kolejny bez wahania, ZOO zdecydowanie znajduje się na przeciwległym biegunie atrakcyjności. Niezbyt duży ten królewski ogród, zwierząt jak na lekarstwo, za to tłumy, że hoho! Rozczuliła mnie co prawda foka - królowa chilloutu, ale poza tym poleciłabym jedynie odwiedzenie motylarni. O tak, niebieskie motyle były absolutnie przepiękne, a sama cieplarnia sprawiała wrażenie, że jest się w tropikalnym lesie (tylko strasznie szybkie te motyle, arcytrudno było je uchwycić w obiektywie!). Jeśli więc zastanawialibyście się, czy kupić bilet do ZOO, moja odpowiedź brzmi: nie kupujcie, idźcie na piwo. Ale jeśli macie to "w cenie", to wpadnijcie zobaczyć niebieskie motyle.


Dzielnica Czerwonych Latarnii i inne miejsca (nie)godne polecenia

Obowiązkowym miejscem do zrobienia zdjęcia jest w Amsterdamie napis "Iamsterdam". Lokalizacji jest kilka, ale ta najsławniejsza to okolice zagłębia muzeów, tuż przed Rijksmuseum. Jeśli przylecicie do Amsterdamu samolotem, lotnisko Schipol przywita Was dokładnie takim samym. Ja zawędrowałam oczywiście pod ten przy muzeach. Dalej obowiązkowo trzeba zrobić zdjęcie z kanałem, zdjęcie kanału, kilku rowerów i tulipanów. To w końcu wizytówki Amsterdamu!


Bardzo polecam Wam wybrać się do dzielnicy de Pijp, gdzie stołują się na codzień mieszańcy Amsterdamu. To tutaj znajdziecie też ciekawe vintage shop'y i miejsca, w których "dobrze się pojawiać". Tak, mam tu na myśli chociażby The Avocado Show, czyli knajpkę, w której serwują same pyszności na bazie avocado. Ale o miejscówkach jedzeniowych poczytacie kiedy indziej (oooj a będzie o czym czytać i co oglądać! edit: Wpis jest już gotowy! Przeczytacie go tutaj: Gdzie i co zjeść w Amsterdamie?). Druga dzielnica, w której zamiast turystów spotkacie święty spokój, to część miasta za placem Dam. W tamtej okolicy znajduje się też muzeum tulipanów.




Dobrze też pojawić się na plac Dam i zobaczyć Pałac Królewski. Dam Platz jest takim amsterdamskim rynkiem (a zaraz po sąsiedzku znajduje się Primark ;) ), chociaż za każdym razem, kiedy tamtędy przechodziłam, miałam wrażenie, że czegoś mu brakuje. Że jest rynkiem trochę na siłę, bo wypada, żeby miasto miało taki plac. W każdym razie nocą wygląda całkiem zacnie.


Nocą (bo wtedy to faktycznie robi wrażenie) niektórzy kończą spacer w dzielnicy Czerwonych Latarnii. Tak, tak, to te kilka uliczek, gdzie w oknach (a w zasadzie jakby witrynach sklepowych) wdzięczą się do potencjalnych klientów prostytutki. Dla mnie był to widok szalenie smutny i przerażający, dlatego przeszliśmy tylko przez jedną ulicę (a w zasadzie staliśmy w kolejce, albo szliśmy sznurem innych gapiów) i szybko poszliśmy gdzie indziej. Szczególnie, że ktoś postanowił zrobić jednej z nich zdjęcie (czego absolutnie robić nie wolno), a jej ust wybrzmiała tylko soczysta kur*a.


Iamsterdam City Card - czy warto? Zdecydowanie TAK!

Moje zwiedzanie Amsterdamu oparte było o to, co oferuje karta miejska Amsterdamu, czyli Iamsterdam City Card. Czyli w sumie miałam do wyboru... Prawie wszystko. Karta obejmuje darmowe wstępy do 37 muzeów w całym mieście (a te, które nie są dzięki karcie darmowe, są objęte zniżką), dowolny rejs kanałami, wstęp do ZOO, zwiedzanie stadionu Ajax (miałam w planach, nawet już pojechałam na miejsce po bilet na konkretną godzinę, ale że kanały się przedłużyły, to nic z tego nie wyszło), no i przede wszystkim całą komunikację miejską. Patrząc na pojedyncze ceny atrakcji, z których skorzystałam i porównując je z ceną karty na 72h, zaoszczędzona różnica przy zakupie karty to aż 37 euro, czyli niezłe jedzonko dla dwóch osób (pominęłam ceny biletu komunikacji miejskiej, więc oszczędność jest jeszcze większa!). A szczerze Wam powiem, że to nie były dni spędzone na gonieniu od atrakcji do atrakcji, więc gdyby nie był to wyjazd także towarzyski, spokojnie jeszcze ze dwie, trzy atrakcje mogłabym do listy dodać.

Karta miejska to przede wszystkim ogromna wygoda i zero martwienia o kupowanie kolejnych biletów w tramwajach i autobusach, no i ten luz, że kiedy przechodzisz obok czegoś ciekawego, prawie zawsze okazuje się być "na kartę' i nie musisz już liczyć euro w portfelu, tylko pokazujesz kartę i wchodzisz. Powiem Wam szczerze, że w kilku miastach już z takiej karty korzystałam i nie zawsze się opłaca, jednak w Amsterdamie wypada ona zdecydowanie korzystnie.


Amsterdam w mojej małej pigułce

Sami widzicie, że moja krótka wiosna w Amsterdamie była super! Zresztą, chyba zawsze w Amsterdamie jest super. Serio, nawet jak trochę pada, to w tym mieście zdecydowanie jest co robić. Spacery uroczymi uliczkami, siedzenie nad kanałem i łapanie nieśmiałych promieni słońca, odwiedzanie muzeów, rejs, a także ogromna różnorodność kuchni i restauracji z całego świata to mieszanka dokładnie tego, czego miasto potrzebuje, żeby zostać idealnym kierunkiem na citybreak. Stylowo ubrani ludzie, nonszalancko przechadzający się po ulicach dodają temu obrazkowi jeszcze smaczku. Dlatego już wyjeżdżając z Amsterdamu wiedziałam, że pozostaje mi tam jeszcze mnóstwo miejsc do odwiedzenia! I tak, z pewnością do Amsterdamu kiedyś wrócę :)

Jedziesz do Amsterdamu? Przeczytaj też artykuł o wielkiej atrakcji pod Amsterdamem: Keukenhof - ogród tulipanów pod Amsterdamem

Post powstał we współpracy z organizacją turystyczną Amsterdamu
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę.  Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz