Fuerteventura, najstarsza z Wysp Kanaryjskich. Deszcz pada tu tylko kilka dni w roku. No, może kilkanaście. Więcej niż słońca jest na wyspie chyba tylko... Kóz. Na jednego mieszkańca spokojnej wyspy przypada 1,2 kozy. Wiecie co to oznacza? Że Fuerteventurę zamieszkuje aż 120 tysięcy szczęśliwych kóz i 100 tysięcy jeszcze szczęśliwszych ludzi. Ludzi, którzy nigdzie się nie spieszą, bo i po co? W końcu praca im nie ucieknie, a jak ucieknie, to zawsze znajdzie się inna.
Rajskie widoki na Fuerteventurę
W drodze z lotniska do Morro Jable (czyli w zasadzie w drodze przez niemal całą wyspę), krajobraz przypominał bardziej księżyc, niż egzotyczny obrazek. Szaro, buro, trochę gór, trochę wzniesień, czasem wyrastały skupiska jakichś wypłowiałych roślin. Od czasu do czasu, kawałek od drogi pojawiało się kilka białych lub kolorowych domków. Jak się później okazało, te nieco liczniejsze zaliczają się już do klasyfikacji "większe miasta". Trudno się temu dziwić, skoro całą wyspę (a ta liczy sobie ponad 1600 kilometrów kwadratowych) zamieszkuje ledwie sto tysięcy mieszkańców.
Fuerteventura jest wyspą wulkaniczną, więc krajobraz jaki oferuje i jakim zachwyca, nie powinien nikogo dziwić. A jednak. -"Co my tu będziemy zwiedzać?" zapytał pod nosem Ksawery. - "No nie, tutaj przecież nic nie ma..." - wtórował mu pan Jan - "Brzydko tak i szaro...". A potem panowie poszli na plażę i to tę blisko, przy hotelu. A tam? Miękki biały piasek, lazurowy kolor wody i przyjemna bryza. Niektórych jednak nawet to nie zachwyciło... Ale mnie - owszem.
Mimo wszechobecnej brunatności, zachód słońca totalnie mnie urzekł. Tak samo jak plaże i zatoczki, które miarowo wyłaniały się i znikały za pagórkami. A to był tylko przedsmak tego, co miałam zobaczyć i poczuć, mocząc nogi w oceanie.
Fuerteventura: "mocna przygoda", czy całkiem nudna wyspa?
Są takie obrazki, które w głowie miałam od dziecka. Uwielbiałam przeglądać katalogi biur podróży, marząc o tym, jak to pewnego dnia polecę samolotem daleeeko, daleko na jakąś rajską wyspę. A tam doskonale kryształowa morska woda w idealnie niebieskim kolorze, będzie zwiewnym ruchem wyrzucać swoje fale na biały piasek. Będą palmy, piękne kwiaty i nieskazitelnie czyste niebo. Trochę podrosłam i okazało się, że takie miejsce jest dużo bliżej, niż na drugim końcu świata. Takie miejsca są na Fuerteventurze.
Nie czarujmy się - Fuerteventura to nie tropikalne lasy i bujna zieleń wkoło. Wyspa jest bura i wulkaniczna, ale to jest jej urok. Nie zmienia to jednak faktu, że wschodnie wybrzeże jest absolutnie rajskie - biały piasek, lazurowa woda i gdzieniegdzie piękne palmy. I te laguny... Miejsce stworzone do wypoczynku, idealne do kąpieli (woda w oceanie już pod koniec maja była bardzo przyjemna, latem będzie doskonała!). Zupełnie inaczej jest na wybrzeżu zachodnim, tam kąpiele są wręcz zabronione. Skaliste wybrzeże i niebezpieczne prądy oceaniczne, to raczej przepis na to, jak się skutecznie utopić. Ale widoki wystarczą, żeby wypocząć. Tak po prostu usiąść na skale i gapić się przed siebie...
Przepis na szczęśliwe życie? 48 dni urlopu
Na Fuerteventurze życie toczy się spokojnie, a mieszkańcy są bardzo szczęśliwi. Przepis na sukces? Słońce, które świeci ok. 330 dni w roku (zupełnie, jak w Walencji), temperatura, która waha się od 18'C w zimie, do 27'C w lecie. Brzmi idealnie? Zdecydowanie tak. Dodajmy jeszcze do tego ludzi: ciepli, uśmiechnięci i bardzo pomocni. Niewielu już na wyspie Majoreros, czyli rdzennych mieszkańców Fuerteventury, jednak Hiszpanie przybyli z kontynentu, czy nawet Polacy, którzy postanowili zamieszkać na spokojnej wyspie, cechują się tym, co takie piękne: uśmiechem, optymizmem i chęcią. Chęcią do pracy, pomocy i nieustającej życzliwości.
Kozie sery z Fuerteventury są wyjątkowe! Ale kanaryjska kuchnia to temat na zupełnie inny dzień :) |
Tutaj nikt się nie przepracowuje, a wszystko (szczególnie, jeśli brać pod uwagę "hiszpańskie" warunki) jest dobrze zorganizowane. Jak to możliwe? Są tego co najmniej dwie przyczyny. Po pierwsze, mieszkańcom Fuerteventry przysługuje co roku 48 dni roboczych urlopu. Sami przyznajcie, że to piękna perspektywa. A robi się jeszcze piękniej, gdy dorzuci się do tego kolejne 4 miesiące wolnego! Na spokojnej wyspie funkcjonuje zasiłek "na poszukiwanie pracy". Trwa on cztery miesiące i płatny jest 80% pensji. System więc jest taki, że umowy podpisuje się na 12 miesięcy (w trakcie których przysługuje 48 dni roboczych urlopu), a po roku idzie się na czteromiesięczny zasiłek, w celu znalezienia nowej pracy. Tylko tej pracy wcale nie trzeba szukać, bo wiadomo, że pracodawca i tak znów nas przyjmie na dawne stanowisko. A wspominałam Wam już, że paliwo jest tu tańsze, niż wino?
I tak sobie od powrotu myślę, czy ja przypadkiem nie chciałabym tam zamieszkać?
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę. Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz