Gdy ukazała się informacja o tegorocznym Wachlarzu, od razu kupiłam bilet na wydarzenie. Zaplanowałam przy okazji weekend w Poznaniu i cieszyłam się, że znów spotkam się z kilkoma osobami, a także będę miała okazję posłuchać tych, którzy w sferze podróży i blogowania osiągnęli naprawdę wiele. A potem zaczęły się schody i zamiast długiego weekendu, spędziłam w Poznaniu jedynie 24 godziny. Było intensywnie, wróciłam zmęczona i niewyspana, ale wiadomo - było warto!
Budzik zadzwonił w sobotę o 4:30. Tak, bolało bardzo, ale wiedziałam, że jeśli nie wstanę do 10 minut, spóźnię się na pociąg. Błyskawicznie więc doprowadziłam się do stanu względnego ogarnięcia, wybiegłam na autobus i o 6:04 ruszyłam z krakowskiego dworca. Planowo miałam przesiąść się w Warszawie Zachodniej o 8:55 i dojechać do Poznania w samo południe. Jakimś cudem, moje pendolino przyjechało jednak 15 minut wcześniej, a na peronie obok stał spóźniony pociąg z godziny 8:00... :) Zapytałam tylko konduktora "czy na pewno dojadę do Poznania?", wskoczyłam do zatłoczonego przedziału i pociąg odjechał. Tym sposobem do poznańskiego Kina Apollo weszłam przed 11, czyli tylko z godzinnym opóźnieniem.
Sala pękała w szwach. Przycupnęłam na schodach i zaczęłam słuchać. Wydarzenie podzielone było na 3 bloki: Myśl - Twórz - Podróżuj. Niestety ominęły mnie dwa świetne wystąpienia z pierwszej części - nie udało mi się posłuchać ani Kamili Kielar, ani Anity Demianowicz. Wpadłam na widownię dopiero pod koniec wystąpienia Mikołaja Golachowskiego, który opowiadał o Antarktyce. Byłam jednak pod wielkim wrażeniem ostatniej prezentacji tego bloku, Pawła Cywińskiego. Jego wystąpienie "Przydługi język turystyki" otworzyło mi oczy na to, jak bardzo postrzeganie świata, którego nie znamy, zależy od formy, w jakiej o nim usłyszymy. Doskonale zdaję sobie sprawę, że słowo ma niesamowitą siłę rażenia, ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak nieraz (nieświadomie) możemy krzywdzić innych ludzi/miejsca/kultury, używając utartych zwrotów czy określeń.
Potem przyszedł czas na panel dyskusyjny "Bloger - Podróżnik - Reporter". Na scenie zasiedli Konrad Kruczkowski (bloger), Łukasz Supergan (podróżnik) i Piotr Andrusieczko (reporter). Panowie dyskutowali o różnicach w formach relacjonowania podróży. Choć każdy z nich mówił bardzo ciekawie, panel jako całość niespecjalnie mnie porwał. Brakowało mi trochę dynamizmu i faktycznej dyskusji.
Po krótkiej przerwie przyszedł czas na sesję Twórz. Rozpoczęła ją Gosia Koszkul, mówiąc o tym, że podróżowanie to dla niej w pierwszej kolejności szukanie historii, a dopiero później miejsc. Potem na scenie pojawił się Filip Springer, przedstawiając projekt Podróż do Miasta Archipelagu. Filip zwrócił mi uwagę na to, że zwykle opowiada się o wielkich aglomeracjach, albo wsiach czy terenach dzikich, a nikt nie pokazuje tego, co kryje się w małych i średnich miastach. Bardzo polecam Wam zaglądnąć na stronę tego projektu! Zaraz po nim, na scenie pojawiła się Wittamina, która podjęła się arcytrudnej próby nauczenia podróżników Twittera, Snapchata, Vinea i Periscope'a. Uznałam, że skoro używam połowy z nich (czekam na Twitterze albo na Snapie: natikfr) to nie jest ze mną tak źle. Zresztą cały wyjazd relacjonowałam na Snapie, zaglądaliście? :)
Potem na scenę wskoczyła Paulina Mikuła. Fajnie było posłuchać jej na żywo, szczególnie, że Mówiąc Inaczej śledzę od samego początku. Youtube'owa ekspertka od poprawnej polszczyzny próbowała nas przekonać, że tworzyć na YT może każdy, o ile ma pomysł i osobowość (jej nie wątpliwie nie brakuje ani jednego, ani drugiego). Sesję zakończył Piotr Andrusieczko - reporter, który pracuje jako korespondent wojenny na Ukrainie. Byłam pod ogromnym wrażeniem jego oddania i sumienności, z jaką wykonuje swoją pracę. Uderzyła mnie też jego niesamowita rzetelność i przy tym bardzo ludzkie podejście do (jakże trudnego) tematu.
Kolejny blok? Lunch. Dość sporą grupą wybraliśmy się na obiad do restauracji Jugoslavia, gdzie na swoje zamówienie czekali już Olka z Markiem, czyli Bałkany według Rudej (no bo gdzież indziej można ich było spotkać?:) ). Zdecydowałam się na jagnięcinę i grillowaną paprykę z serem feta, co ujarzmiło mój głód na cały dzień. Godzinna przerwa okazała się trochę krótka, więc szybko wróciliśmy do Kina, gdzie rozpoczynał się już ostatni blok poznańskiego Wachlarza.
Podróżuj, czyli coś, na co czekałam najbardziej. Rozpoczął Piotr Strzeżysz, jednak jego prezentacja była wypowiedziana w tak niesamowitym przyspieszeniu i z taką dawką śmiechu, że muszę obejrzeć ją jeszcze raz :D Pamiętam, że było dużo kotów, latający namiot i Piotr przejeżdżający Patagonię na rowerze. I dużo, dużo humoru! Kolejna na scenie wystąpiła Ilona Patro - kobieta, która rok temu postanowiła żyć tym, co kocha najbardziej. Tak powstał jej projekt Travel around the blogs, który co miesiąc kieruje Ilonę w inną stronę świata, gdzie spotyka się z lokalnymi blogerami, żeby wymienić się doświadczeniami. Kolejny przykład na to, że jeśli ma się trochę odwagi, można w życiu robić wszystko, o czym się marzy :) Po Ilonie na scenę wskoczyła wspomniana wcześniej Olka Zagórska - Chabros i opowiadała o Albanii. W zasadzie o tym, czy ta Albania w ogóle istnieje i dlaczego warto się tam wybrać. Mnie przekonała, zresztą jej blog przekonuje mnie do Bałkanów już od dłuższego czasu. Zaraz po niej, swoje wystąpienie rozpoczął Wojażer, czyli Marcin Wesołowski - dla mnie autorytet w kwestii organizowania ślubów marzeń (sam brał ślub na Mauritiusie i w Jerozolimie). Marcin podkreślał, że bycie "normalsem" wcale nie nie ogranicza naszych podróżniczych szaleństw, co więcej - nie trzeba rzucać wszystkiego, żeby wyjechać w podróż dookoła świata. Można to przecież zrobić na raty, pracując na etacie.
Podróżuj, czyli coś, na co czekałam najbardziej. Rozpoczął Piotr Strzeżysz, jednak jego prezentacja była wypowiedziana w tak niesamowitym przyspieszeniu i z taką dawką śmiechu, że muszę obejrzeć ją jeszcze raz :D Pamiętam, że było dużo kotów, latający namiot i Piotr przejeżdżający Patagonię na rowerze. I dużo, dużo humoru! Kolejna na scenie wystąpiła Ilona Patro - kobieta, która rok temu postanowiła żyć tym, co kocha najbardziej. Tak powstał jej projekt Travel around the blogs, który co miesiąc kieruje Ilonę w inną stronę świata, gdzie spotyka się z lokalnymi blogerami, żeby wymienić się doświadczeniami. Kolejny przykład na to, że jeśli ma się trochę odwagi, można w życiu robić wszystko, o czym się marzy :) Po Ilonie na scenę wskoczyła wspomniana wcześniej Olka Zagórska - Chabros i opowiadała o Albanii. W zasadzie o tym, czy ta Albania w ogóle istnieje i dlaczego warto się tam wybrać. Mnie przekonała, zresztą jej blog przekonuje mnie do Bałkanów już od dłuższego czasu. Zaraz po niej, swoje wystąpienie rozpoczął Wojażer, czyli Marcin Wesołowski - dla mnie autorytet w kwestii organizowania ślubów marzeń (sam brał ślub na Mauritiusie i w Jerozolimie). Marcin podkreślał, że bycie "normalsem" wcale nie nie ogranicza naszych podróżniczych szaleństw, co więcej - nie trzeba rzucać wszystkiego, żeby wyjechać w podróż dookoła świata. Można to przecież zrobić na raty, pracując na etacie.
Najpierw drapanie po pleckach, a potem na świat przychodzą małe pinkwiniątka <3 |
Pingwiny na zdjęciu powyżej to fragment prezentacji Piotrka Horzeli o Antarktyce. Było też o Internecie i życiu, o relacjach i testach - przede wszystkim siebie samego. Ach, no i były super pingwiny! :) Powiem Wam, że aż dorzuciłam Antarktykę do listy marzeń. Dobrze wiecie, że nie jestem fanką niskich temperatur, ale dla tych wszystkich widoków i przeżyć, chyba będę w stanie się trochę pomęczyć. A skoro już jesteśmy przy wyrzeczeniach, to przyszedł czas na ostatnią prezentację. Na scenie pojawił się Łukasz Supergan z wystąpieniem "Zanim wyruszysz. 3 refleksje o podróży". Na sali panowała absolutna cisza, wszyscy w skupieniu słuchali 3 historii, którymi Łukasz postanowił się z nami podzielić. Tyle możemy dowiedzieć się o korzyściach z podróżowania, a mało kto mówi o tym, co podróże nam zabierają. Powiem Wam tak: tę prezentację musicie po prostu zobaczyć sami. Bardzo, bardzo inspirujące wystąpienie, które mnie samej nieźle namieszało w głowie. To było niesamowicie mocne zakończenie Wachlarza.
Podróżniccy odwalili kawał doskonałej roboty. Świetni prelegenci, inspirujące prezentacje i przede wszystkim długie, wartościowe rozmowy - after trwał do bardzo późnej nocy :) Gdy wychodziłam, Kuba Górnicki zapytał mnie, dlaczego w ogóle przyjechałam na Wachlarz, przecież z Krakowa to spory kawałek drogi. Moja odpowiedź była oczywista: dla ludzi! Cieszę się, że znów miałam okazję poznać kilka osób. Szczególnie miłe było dla mnie spotkanie z Ulą, bo jej blog był pierwszym blogiem, który w ogóle czytałam :) Wielki buziak dla Marty, która przygarnęła mnie z otwartymi ramionami i już czeka na moją kolejną wizytę w Poznaniu!
Do Krakowa wróciłam w niedzielę po południu, z potwornym deficytem snu i głową pełną ciężkich rozkmin. W ciągu tych dwudziestu kilku godzin działo się tak wiele, że jeszcze długo będę zmagać się z przemyśleniami. A Wachlarzowe intro z pewnością bardzo mi w tym pomoże!
Wszystkie prezentacje dostępne będą lada dzień na YT. Obejrzyjcie koniecznie i dajcie się zainspirować! :)
Prawdziwa z Ciebie podróżniczka ;) dla Ciebie nie ma problemu wskoczyć w pociąg nad ranem i jechać pół Polski, żeby posiedzieć kilka, kilkanaście godzin i wracać. Chodząca energia z Ciebie Natalia! :D
OdpowiedzUsuńEnergii wystarczyło nawet na poniedziałek! Powiem Ci, że pociągami jeździ mi się bardzo dobrze, więc mogłabym pojechać nawet nad morze :D
OdpowiedzUsuńCiesze się, że mnie odwiedziłaś i że spotkałyśmy się w Poznaniu! :) Wachlarz - super! Brakuje mi takich inspirujących wydarzeń podróżniczych :)
OdpowiedzUsuńMnie też brakuje i właśnie dlatego przejechałam pół Polski, żeby pojawić się na Wachlarzu! Do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńDzięki za tyle miłych słów Natalia!! :*
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńOgromnie żałuję, że nie mogłem być na tym wydarzeniu, gdzie mógłbym wreszcie spotkać w realu ludzi, których od dawna znam ze świata wirtualnego, a dodatkowo posłuchać ich opowieści. Z niecierpliwością oczekuję na udostępnienie filmików z prezentacji:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam wstanie o tak wczesnej porze.
OdpowiedzUsuńNo, ale jak sama piszesz: było warto!
Miło było się spotkać i pogadać ;)
To juz ktoras relacja z Wachalarza ktora czytam i zaluje coraz bardziej, ze nie ma jeszcze teleportow pomiedzy Portugalia, a Polska :). Super tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Co do teleportów - Marta Ninja przyleciała z Londynu! Może w przyszłym roku uda się i Tobie:)
OdpowiedzUsuńMoże pojawi się okazja jeszcze przed kolejnym Wachlarzem? Coś podskórnie czuję, że tak :) A filmiki koniecznie, koniecznie! Ale niestety jeszcze nie ma, właśnie sprawdziłam.
OdpowiedzUsuńPewnie sama byś wstała! Bardzo się cieszę ze spotkania, do zobaczenia! :)
OdpowiedzUsuńBycie na tego typu wydarzeniu z pewnością jest interesujące i budzi "w nas" i tak z reguły nieustające pragnienie podróżowania. Niestety jeszcze Poznań jest przeze mnie nieodkryty :)
OdpowiedzUsuńNa wachlarz się nie wybierałam, ale byłam na świetnym szkoleniu u post-turysty i tak jak czytałam Twój opis... dałabym sobie rękę obciąć (może niesłusznie), że Twój "Piotr" Cywiński ma na imię Paweł ;)
OdpowiedzUsuń