24 czerwca 2015

Samotne podróże? Nie bój się! Leć na Maltę i podszlifuj swój angielski.

Moim wielkim marzeniem jest samotna wyprawa po Ameryce Środkowej i Południowej. Plecak, lokalne autobusy, może autostop i ja - zdana sama na siebie i ludzi, których spotkam. Jest tylko jeden mały problem - wciąż się tego boję. Choć znam wiele samotnie podróżujących dziewczyn, na samą myśl o łapaniu stopa na skraju dżungli (cóż za abstrakcja!) ściska mnie w środku.  Mam opory żeby sama gdziekolwiek pojechać - zawsze jadę albo z kimś, albo do kogoś znajomego. I tak sobie myślę, że chyba najwyższa pora, żeby ten strach w końcu przezwyciężyć.

 

 

Poznałam niedawno dziewczynę, która bardzo chciałaby podróżować i przeżywać wspaniałe przygody, ale nie wyobraża sobie spędzać wakacji inaczej, niż na wyjeździe z biurem podróży, najlepiej stacjonarnie, w hotelu z rezydentem, który zawsze będzie w pogotowiu. No bo przecież "Jak to samemu kupić lot? A jak przyjedziemy do hostelu i miejsca jednak nie będzie? Nawet chłopak mi wtedy nie pomoże!". Po naszej rozmowie uzmysłowiłam sobie, że tak, podróżowanie na własną rękę wymaga sporej odwagi. A co dopiero samotne. 

A gdyby tak znaleźć złoty środek? Taki etap przejściowy. Że wiecie, jadę sama, ale nie będę sama. Jadę w nieznane, a jednak jest bezpiecznie. Niekoniecznie na drugi koniec świata, ale mimo wszystko opuszczam swoją strefę komfortu. Zastanawiałam się nad tym już nie raz. I kiedy napisała do mnie Marta Szmidt, ze szkoły językowej Maltalingua, olśniło mnie - to jest dokładnie "etap przejściowy" o jaki mi chodziło!

Scenariusz jest taki: lot kupuję sama, a zakwaterowanie wybieram według upodobań: mieszkanie z innymi kursantami, pobyt w miejscowej rodzinie, albo hotel. Lecę sama, ale wiem, że na miejscu szybko się to zmieni, bo przecież zaraz poznam innych kursantów. W planach zwiedzanie, smakowanie maltańskiej kuchni, przełamywanie wewnętrznych barier, a przede wszystkim szybka i skuteczna nauka angielskiego. Brzmi nieźle, prawda?
 
Nauka w klasie, czy może nad szkolnym basenem na dachu? :)

Dla mnie wręcz rewelacyjnie! Ale żeby sprawdzić, czy faktycznie jest tak kolorowo (no wiecie, nauka to jednak nauka, gdzie czas na zwiedzanie i rozrywkę?), podpytałam nieco o wrażenia Sandrę, która w marcu zdecydowała się na intensywny kurs języka angielskiego i poleciała właśnie na Maltę.

Jak wpadłaś pomysł, żeby wyjechać na Maltę na kurs angielskiego? 

Na kurs tak naprawdę  namówiła mnie moja przyjaciółka. Korzystała już kiedyś z takiej formy nauki języka angielskiego (właśnie na Malcie) i strasznie jej się to spodobało. Na początku nie byłam przekonana, nie byłam pewna czy taki kurs może w ogóle coś dać. Obawiałam się, że będziemy za dużo rozmawiać miedzy sobą po polsku. Nigdy wcześniej nie myślałam o takiej formie wakacji i bardziej zależało mi na tym żeby odpocząć i pozwiedzać.  No, ale że lubię nowe przygody, pomyślałam - spróbuję! i się udało ;)
Dlaczego wybrałaś akurat szkołę Maltalingua?
Z tego co pamiętam cena jaką oferowała Maltalingua za dwutygodniowy intensywny kurs języka angielskiego, była najbardziej atrakcyjna na tle innych szkół. Poza tym po zapoznaniu się ze stroną szkoły odniosłam wrażenie, że jest to szkoła w której panuje bardzo przyjazna atmosfera, no i lokalizacja - szkoła położoną jest w samym centrum miejscowości St. Julian’s na Malcie.




Czy nie miałaś obaw, żeby wyjechać sama na taki kurs? Tak naprawdę nie wiedziałaś, co (ani kto) czeka Cię na miejscu.
Nie, obaw nie miałam, byłam raczej podekscytowana. Nowe piękne miejsce, nowe miejsca do zobaczenia, a przy okazji miałam poprawić swój angielski. Żyć nie umierać!  Poza tym, nie był to mój pierwszy wyjazd za granicę, no i nie do końca byłam sama, bo z  moją przyjaciółką - chociaż obie leciałyśmy z dwóch różnych krajów i spotkałyśmy się dopiero na miejscu na lotnisku. Ale zdecydowałabym się też lecieć sama. Malta jest bardzo bezpieczna i przyjazna ;)
Czy oprócz kursu języka angielskiego, miałaś też czas, żeby poznać i zwiedzić trochę Maltę?

Tak, miałam czas na zwiedzanie zarówno Malty jak i sąsiadującej z nią wyspy Gozo. Szkoła oferowała swoim kursantom codziennie nowe wycieczki, które - jak się później okazało - również były dla mnie  okazją do nauki języka. Często spełniali nasze prośby, dostosowując program pod nas, ale nic na siłę. A jak miałam ochotę pozwiedzać trochę sama, też mogłam, bo był na to czas. Także pełna swoboda, kto co lubi :)

W grupie albo solo - do wyboru, do koloru :)

Co najlepiej wspominasz ze swojego pobytu na Malcie?

Dużo tego, bo Malta naprawdę mnie zauroczyła. Piękne miejsca jak Azure Window na Gozo, Blue Grotto na Malcie, przepiękne plaże, architektura, stare miasta, stolica Valetta (uwielbiam!), klimat, przepyszna kuchnia... Maltańczycy, szczególnie Ci starsi, tacy jakby dumni, ale bardzo mili. Miałam też okazję być na wieczorku maltańskim, na którym mogłam spróbować tradycyjnych potraw i posłuchać maltańskiej muzyki. To wyjście było akurat zorganizowane przez szkołę, więc poszedł z nami jeden z naszych nauczycieli, który też przybliżył nam trochę kulturę maltańską. I to też mi się właśnie bardzo podobało, że ta relacja uczeń – nauczyciel jest zupełnie inna niż ta, którą pamiętam chociażby z kursów językowych w Polsce. Nauczyciele (zresztą pozostali pracownicy szkoły również) są bardzo pomocni, panuje przyjazna atmosfera. Ze szkoły zapamiętałam jeszcze grille, które były organizowane po zajęciach dla kursantów i pracowników... na dachu budynku szkoły :) No i nawiązałam wspaniałe, międzynarodowe przyjaźnie!


Komu poleciłabyś taki wyjazd?

Hmm.. komuś kto chce połączyć przyjemne z pożytecznym. Na takim wyjeździe można odpocząć od codzienności, nawiązać nowe znajomości, nauczyć się języka. Mi osobiście najbardziej przydało się to, że powtórzyłam gramatykę. Przed wyjazdem miałam jeszcze obawę przed mówieniem, teraz już jej nie mam ;) Także chyba przełamałam barierę już do końca!  Poza tym można zobaczyć nowe miejsca, przeżyć fajna przygodę i do tego ta cudowna pogoda, słońce, morze... czego chcieć więcej? ;)


Nie wiem jak Was, ale mnie Sandra zdecydowanie przekonała! Skuteczna nauka angielskiego, czas na rozrywkę, poznawanie nowych miejsc i nowych ludzi, a wszystko w przyjaznej atmosferze i towarzystwie ciekawych świata ludzi. Nie ma się czego bać, czas się pakować i jechać! 

Skoro złoty środek już jest, to czego chcieć więcej? :)



Post jest elementem współpracy z Maltalingua. Za udostępnienie zdjęć z prywatnego archiwum dziękuję Sandrze Zellma. 
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :)
Zapraszam Cię również na  facebook'owy fanpage!