Zalet mieszkania z obcokrajowcami jest mnóstwo, jednak największym plusem mieszkania z Luisem było zdecydowanie wspólne gotowanie. Nie jestem w stanie zliczyć ilości posiłków, które przygotował on dla mnie przez 4 miesiące wspólnego mieszkania, cudownych smaków, które za każdym razem rozpieszczały moje podniebienie, a także ilości Miley Cyrus i amerykańskich kolęd, które leciały z głośników w trakcie naszego wspólnego krzątania się w kuchni (tak, Luis wybitnie upodobał sobie takie klimaty muzyczne i tylko wtedy budził się jego kulinarny talent). Zupy, obiadki, deserki. Guacamole, burrito, tacos, fajitas, enchiladas, quesadilas, czy lizaki z koziego mleka. Pokochałam kuchnię meksykańską na zabój, choć najbardziej upodobałam sobie... kurczaka.
