Tak będzie w niebie. Tak jest w Beskidach.

Mam to niebywałe szczęście, że urodziłam się i dorastałam w przepięknych okolicach. Od małego chodziłam z rodzicami po górach, a na nartach zaczęłam jeździć już jako trzy - czterolatka, gdy tata zabierał mnie z przedszkola prosto na stok. Żywiec jest małym miastem, ale jak widzicie, mieszkanie tu ma swoje ogromne zalety. Na narty możesz wyskoczyć 2h przed pracą i od razu milej zacząć dzień! 



Tak właśnie udało mi się spędzić tydzień temu poniedziałkowe przedpołudnie, na Pilsku :) Mała ilość narciarzy, lekki mróz i świetnie przygotowane trasy, to musiał być dobry początek dnia! Choć przyznam szczerze, że poranek w Żywcu nie był zbyt pogodny i o 6:30 rano przez chwilę żałowałam, że tak mi było spieszno na te narty. Ale jak już wyjechaliśmy na Halę Miziową... Magia gór. Po prostu!

Pod morzem chmur schowany Żywiec :)
Luty w większości spędziłam w domu. Niestety tydzień po sesji przesiedziałam w domu dosłownie, bo pogoda za oknem próbowała obwieścić co najmniej nadchodzący koniec świata. Na całe szczęście dwa ostatnie weekendy wszystko nadrobiły i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zima w górach jest cudowna. Szczególnie w moich okolicach :)

Widok z Pilska, w tle Tatry.

Jestem zapalonym narciarzem, choć w swej karierze miałam okres buntu i przerzuciłam się na snowboard. Teraz jednak narty znów są na pierwszym miejscu, jednak wciąż od czasu do czasu wybieram deskę. Ten (krótki niestety) sezon należał w 100% do nart. Miałam też swoją pierwszą próbę na skiturach (to takie narty z odpinaną piętą, służą głównie do wychodzenia pod górę), niestety tak solidnie obtarłam nogi, że w tym sezonie było to nasze jedyne spotkanie. W tym roku - także po raz pierwszy (aż wstyd się przyznać) - byłam w górach zimą, żeby po prostu się przejść. I normalnie przepadłam. Nie mam pojęcia, dlaczego nie robiłam tego nigdy wcześniej!

 

Wybór padł na Rycerzową (1226 m n.p.m.). Z Soblówki ruszyliśmy zielonym szlakiem na Przysłop, by stamtąd przejść granicą słowacką i żółtym szlakiem - przez szczyt - do Bacówki na Rycerzowej. Słońce świeciło tak strasznie mocno, że odbijające się w śniegu promienie raziły mocniej niż w lecie. Niebo było... niebieskie. Baardzo niebieskie! I choć krajobraz był iście zimowy, w powietrzu czuć było już wiosnę :)

Tatry!
Obowiązkowa ziołowa herbata. W schronisku zawsze smakuje najlepiej :)
Widok na Pilsko i Babią Górę, w dole Bacówka na Rycerzowej.

Jeśli tylko znajdziecie chwilę czasu i pogoda dopisze (piątek i niedziela mają być ładne!), koniecznie wybierzcie się w góry! Gdziekolwiek. A jeśli chcecie do raju, wybierzecie Beskid Żywiecki. Tam jeszcze zima w pełni - poza wydeptaną na szlaku ścieżką wpada się w zaspy po pas :D

---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :)
Zapraszam Cię również na  facebook'owy fanpage!


2 komentarze :

  1. Polska jest jednak magiczna!
    Piękne te Twoje okolice, fajnie uciekać w takie miejsca z wielkiego miasta... :)

    OdpowiedzUsuń