Kulinarny offtop: Sałatka bardzo hiszpańska (+ recenzja hiszpańskich produktów z Lidla).

Wczoraj - dokładnie tydzień po moim powrocie - w Lidlu rozpoczął się hiszpański tydzień, więc sporo czasu spędziłam dziś przy regałach, sprawdzając, które z produktów naprawdę są z Hiszpanii i co ma szanse choć trochę przypomnieć mi smak Tamtego Życia. Kupiłam, wróciłam do domu, zrobiłam sałatkę i... Udało się!



Wczoraj miałam pierwszy dzień pełnowymiarowej depresji post-erasmusowej: cały dzień leżałam w łóżku gapiąc się w sufit/na ścianę, oglądałam Friends'ów  i smarkałam nos (tak, wycierałam też łzy). Dziś zebrałam się trochę do kupy i postanowiłam poprawić sobie humor. Smak Hiszpanii bardzo, ale to bardzo mi w tym pomógł.

Składniki:
garść rukoli
dwa plastry JAMÓN SERRANO
5 cienkich plasterków kiełbasy FUET
4 plastry QUESO MANCHEGO, lub innego dojrzewającego (curado, curado viejo)
4 pomidorki koktajlowe
8 oliwek zielonych
garść słonecznika łuskanego
oliwa z oliwek


Instrukcja krok po kroku:
1. Rukolę myjemy, osuszamy, rozkładamy równo na całym talerzu.
2. Jamón serrano rwiemy na kawałeczki, ser kroimy w plastry, oliwki i pomidorki na połówki. Układamy na  rukoli.
3. Półplasterki fuetu przysmażamy na suchej patelni. Układamy na sałatce. Może się wydawać, że jest go  mało, ale fuet ma bardzo intensywny smak - większa jego ilość sprawi, że zgubi się smak jamón serrano.
4. Na patelni prażymy słonecznik.
5. Sałatkę polewamy (solidnie!) oliwą z oliwek i posypujemy słonecznikiem.



Sałatka sałatką, ale zakupów zrobiłam trochę więcej. Póki co, udało mi się spróbować kilku z poniższych produktów. I ocenić ich smak!


Jamón Serrano - smak może nie jest tak bardzo wyrazisty jak ten, który pamiętam jeszcze z autostopowej drogi, ale konsystencja (struktura?) plastrów jest zdecydowanie łatwiejsza do konsumpcji. Zapakowane jak należy, każdy plaster oddzielnie. Smaczne, kupię jeszcze :) 

Fuet - długo dojrzewająca wieprzowa kiełbasa suszona. Bardzo twarda, pokryta pleśnią (taką jak sery brie czy camembert). Jadam ją zarówno na surowo, jak i przysmażoną. Fantastyczny, wyrazisty smak i specyficzna konsystencja nie pozwalają mi porównać fuet'u do niczego innego. Ten z Lidla jest bardzo prawdziwy.

Chorizo - klasyczne lub pikantne, ja wybieram pikantne. Tradycyjna, mocno paprykowa hiszpańska kiełbasa, którą najczęściej dodaję do sałatek. Smaczna, choć wolę fuet.

Cuña de Queso Manchego - ten ser owczy miałam w Walencji w lodówce prawie zawsze. Zdecydowanie mój ulubiony, dlatego i oczekiwania największe. Szczęśliwie ten, który kupiłam w Lidlu, niczym nie odbiega od tego, który kupowałam w Mercadonie! Jeśli nie lubicie sera owczego, spróbujcie jednego z serów dojrzewających - curado, lub curado viejo. Pychota! 

Oliwki zielone- zdecydowałam się na te w puszce, nadziewane papryką. Miałam nadzieję, że w smaku będą choćby przypominać te marki Hacendado. Niestey, są dużo bardziej wyraziste i - jak dla mnie - zbyt kwaśne.  

Oliwki czarne - przepyszne!

Ciasteczka w białej czekoladzie - w Hiszpanii to ciastka FIlipinos. Te z Lidla też są słodkie i prawie tak dobre, jak oryginalne :) 

Flan de queso - kupiłam tylko dlatego, bo nie mogłam sobie tego wyobrazić. W Walencji można było kupić flan (pudding z karmelem na wierzchu), albo tarta de queso (sernik na zimno), nie spotkałam się z kombinacją tych dwóch deserów... i całe szczęście. Bo to tak, jakbyście jedli nieudany budyń z grudkami. Karmel z góry jest bardzo sztuczny. Nie polecam, bo zniechęcicie się do prawdziwego flanu!

 

Jak na razie produkty z Lidla dają radę. Po niektóre na pewno jutro wrócę, żeby zrobić sobie zapasy na depresyjne dni - jakie jak wczoraj i dziś. Oby nie jutro.

---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :)
Zapraszam Cię również na  facebook'owy fanpage!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz