Ja nie zdążyłam. Przyleciałam do Hiszpanii 2 września, a pomidory latały w powietrzu 28 sierpnia. Wiecie o czym mówię? Każdy kto przyjeżdża do Buñol w ostatnią środę sierpnia, chce rzucić w kogoś niejednym pomidorem i sam chce wyglądać jak sos do spaghetti. To tu każdego roku odbywa się Tomatina - słynna na całym świecie, wielka bitwa pomidorowa.
Miejsce akcji! |
Poza sezonem Buñol jest jednak niczym specjalnie niewyróżniającym się hiszpańskim miasteczkiem, położonym nieco ponad 40km na zachód od Walencji. Życie toczy się tu powoli i spokojnie. Miasto usytuowane na zboczu góry wymaga niezłej kondycji przy zwiedzaniu. Przeszliśmy z Roxaną i Sławkiem główną ulicą - gdzie odbywa się Tomatina - później wspięliśmy na taras widokowy, po czym panowie policjanci pokierowali nas w stronę zamku.
Średniowieczny zamek na zboczu góry znajduje się w centrum starego miasta. Wzniesiony przez muzułmanów, przez kolejne wieki rozbudowywany i wzmacniany przez chrześcijan. Niektóre zabudowania w obrębie murów zostały odrestaurowane, w jednej z części znajduje się muzeum archeologiczne i informacja turystyczna.
Wracając do Walencji, zboczyliśmy trochę z trasy i pojechaliśmy nacieszyć oko widokami natury. Piękne jeziorko i skaliste otoczenie były doskonałym miejscem na piknik. Tego dnia zabrakło tak naprawdę tylko jednego - pomidorów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz