Rzeka, która płynie przez środek miasta to raczej nic dziwnego, prawda? Tak kiedyś Turia płynęła przez Walencję. Niestety okazała się rzeką niesforną i niebezpieczną dla miasta, dlatego zdecydowano się jej pozbyć. Wodę skierowano na obrzeża miasta, a samo koryto doskonale wykorzystano. Ogrody Turii to obecnie najciekawszy park miejski w Walencji, który służyć może za wzór wielu miastom nie tylko w Hiszpanii, ale i całej Europie.
Im bliżej Świąt, tym hiszpańska pogoda bardziej przypomina tę październikową w Polsce. Po dwóch tygodniach wichur i temperatury ok 12'C znowu mamy w Walencji piękną, złotą jesień. Od kilku dni popołudniami temperatura dochodzi nawet do 20'C. W mieszkaniu nadal istna Syberia (tak koło 15'C, ale to tylko jak słoneczko w południe przez okno przygrzeje), dlatego kiedy tylko się da, wychodzę z mieszkania. Uczę się w bibliotece (zaczynam ostatni tydzień semestru zimowego, zatem nadchodzą wszystkie możliwe deadline'y), bo po pierwsze jest ciepło, a po drugie WSZYSCY się uczą, więc i ja czuję motywację do tłumaczenia i streszczania tekstu o rozwoju Kryminologii w Hiszpanii, począwszy od lat 60-tych.
Ponieważ dziś w Hiszpanii obchodzi się Święto Konstytucji (wolne!), czwartkowe popołudnie - zamiast w bibliotece - spędziłam w Jardin del Turia. To chyba najlepsze miejsce w Walencji do uprawiania sportów wszelakich. Rajem dla biegaczy jest też deptak wzdłuż plaży, ale plaża jest daleko, więc ja biegam w Turii.
Jardin del Turia to jeden z wielu miejskich ogrodów. Dlaczego jest więc taki wyjątkowy? Dlatego, że to nie jest zwykły ogród. Po powodzi w 1957 roku, gdy rzeka Turia dotkliwie zalała miasto, zdecydowano, że konieczna jest zmiana biegu rzeki, która płynęła dotychczas przez środek miasta. W starym korycie utworzono park, który dziś jest jednym z najpiękniejszych - jeśli nie najpiękniejszym - w Walencji. "Nowa" rzeka wpada teraz do morza na obrzeżach miasta.
Po obu stronach koryta biegną ścieżki rowerowe. Są też trasy dla spacerowiczów i te o miękkim podłożu dla biegaczy. Są trawniki, tereny zalesione, fontanny i sadzawki. Są place zabaw dla dzieci i dla dorosłych :) Mam na myśli przyrządy do różnych ćwiczeń, które są ustawione w kilkunastu miejscach w parku. Ćwiczą młodzi i starzy, ci wysportowani i ci, którzy traktują to jako rehabilitację. Nie zdarzyło mi się jeszcze trafić na pustą stację do ćwiczeń.
Są też boiska. Tak, w większości do piłki nożnej, ale jest i boisko do baseballu, futbolu amerykańskiego czy rugby. No i stadion lekkoatletyczny. Wszystkie obiekty są do użytku mieszkańców, więc gdy tylko wypada dzień wolny (lub weekend) na boiskach rozgrywane są mecze amatorskie, na które często przychodzą całe rodziny.
Na końcu suchej rzeki znajduje się Ciudad de las Artes i las Ciencias, o którym pisałam chociażby tu.
Rano czy wieczorem, w dzień pracy czy w weekend, w Turii zawsze jest sporo ludzi. Biegają, spacerują, jeżdżą na rowerach, czy ćwiczą. Bo to ogród, który powstał nie dla miasta, ale dla jego mieszkańców.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz