Valenbisi - rower dla każdego!
Czy w mieście o powierzchni 134,65 km², z liczbą mieszkańców ponad 830 tysięcy można poruszać się bez korzystania z metra i autobusów? Jeśli jest to Walencja, to jak najbardziej. Mają tu wspaniałą rzecz, która ułatwia życie mieszkańcom, studentom i wszystkim turystom. Valenbisi, czyli miejski rower dla każdego.
Kulinarny offtop: Jesienna gruszka w hiszpańskim towarzystwie.
Siedzę sobie w dwóch bluzkach i ciepłym swetrze, przykryta śpiworem po uszy. Łudziłam się, że tu ciągle będzie ciepło, więc najcieplejszą rzeczą w mojej hiszpańskiej szafie jest kurtka skórzana. Dlatego siedzenie pod kocem/śpiworem/kołdrą jest o wiele atrakcyjniejsze, niż jakiekolwiek inne aktywności. Bo hiszpańskie mieszkania mają to do siebie, że w większości pozbawione są ogrzewania. A jak już je mają, to i tak lepiej go nie używać, bo rachunki wzrosną o setki procent.
Aura za oknem jest iście listopadowa (no dobra, słońce ciągle świeci, ale temperatura spadła, a wiatr nagle ożył), więc póki co, nie planuję postów w plenerze. Siedzenie w domu ma jednak swoje plusy - moja kreatywność w kuchni wzrasta z każdym dniem. Korzystam więc z tego gdzie jestem i co proponują mi tutejsze półki sklepowe. Więc dziś nie o tym "gdzie?", ale "co?" i "w jaki sposób?".
Trwałość Pamięci. Muzeum Salvadora Dali w Palmie.
Ciesząc się ostatnimi godzinami w Palmie, spacerowałyśmy leniwie po bocznych uliczkach starego miasta. Turystów było coraz mniej, a w powietrzu czuć było zbliżającą się siestę. Niebo pokryło się ciemnymi chmurami, stwarzając nastrój tajemniczości. Rozmawiałyśmy z Natalią o naszym wyjeździe, o wrażeniach, przemyśleniach i o tym, jak to dobrze było nie mieć oczekiwań, bo wszystko tak doskonale się poukładało. I gdy w zasadzie stawiałyśmy już kropkę, stanęłyśmy przed wejściem do tego miejsca.
Palma jak z obrazka II Majorka, dzień 3
Rozpoczęłyśmy weekend w Palmie i w Palmie go kończymy. Wśród klimatycznych uliczek spacerujemy spokojnie, a czas jak gdyby płynie wolniej, wolniej i wolniej. Na pożegnanie, zza chmur wynurza się zachodzące słońce. Jem przepyszny frittę mallorquin, a na deser - kasztany. Jest pięknie, ale powoli zaczynam tęsknić. Do Walencji rzecz jasna, do mojej Walencji.
Preludium Deszczowe II Majorka, dzień 2
Im dalej od Polski, tym cieplej robi się na sercu trafiając na narodowe ślady. Majorkowe "must see" dla Polaków to z pewnością Valdemossa, w której Fryderyk Chopin wraz z Gorge Sand spędzili pewną pamiętną, dziewiętnastowieczną zimę.
Zachwyt nieulotny! II Majorka, dzień 1
Spokojne październikowe popołudnie. Szukałam lotów do Polski, na grudzień. I jakoś tak wyszło, że znalazłam na Majorkę. W listopadzie. Szybki telefon do Natalii: "Cześć! słuchaj, znalazłam mega bilety na Majorkę, początek listopada. Lecimy?". Natalia spokojnie powiedziała, że odezwie się na FB. Odpaliła komputer, napisała, więc drążyłam temat: "Szybko się musimy decydować!". I cisza. No to znowu napisałam, ale znowu cisza. I tak przez kolejne kilka minut. Nagle wyskoczyła wiadomość: "Kupiłam :)".
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)