Pół godziny (z zegarkiem w ręku!) trwał pokaz fajerwerków rozpoczynający obchody święta 9 października w Walencji. Pierwsza refleksja? Na zabawę przeznaczą tu każde pieniądze.
Día de la Comunidad Valenciana jest oczywiście wolny od pracy, wszyscy mieszkańcy hucznie świętują. Pytanie, co świętują? Upamiętnienie wejścia do Walencji i przejęcie tronu przez króla Jaime I w 1238 roku, po zawarciu przymierza z muzułmańskim królem Abul'em Djumayl Zayyan. Choć tworzenie się królestwa Walencji nie zostało zakończone aż do roku 1305, datę 9 października wybrano jako najbardziej reprezentatywną do świętowania. W ten dzień przypada także święto Dionizosa - tutejsze walentynki.
Z wyjątkowym październikowym dniem związane są oczywiście liczne tradycje.
Mascleta
Najbardziej wyczekiwany punkt programu. Na placu ratuszowym odbywa się charakterystyczny dla regionu Walencji pokaz pirotechniczny. W tym wypadku nie chodzi o efekty wizualne, ale o wsłuchanie się w rytm, swoistą muzykę, która tworzy się przez rytmiczne wybuchy. Mnóstwo dymu, huku i jedynych w swoim rodzaju odczuć.
Największa mascleta odbywa się w trakcie Las Fallas (w marcu). Strach pomyśleć, co tu się będzie działo! :)
La mocadorà
Święto św. Dionizego, patrona zakochanych! Zwyczajowo w tym dniu chłopak powinien ofiarować swej wybrance "mocadorà", czyli związany jedwabny szal, wewnątrz którego znajduje się ręcznie robiony... marcepan w kształcie różnych owoców. Ten zwyczaj bardzo mi się spodobał. O niebo lepszy, niż skomercjalizowane walentynki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz