Żeby nie zalało tego posta morze łez, będzie krótko.
Moje ostatnie krakowskie trzy dni były niesamowicie
intensywne. Przepraszam wszystkich, z którymi nie zdążyłam się pożegnać i tych,
dla których miałam zbyt mało czasu. Choć uważam, że tyle spotkań, rozmów,
żartów, a nawet „zadań specjalnych” (czytaj: poszukiwania idealnej sukni
ślubnej dla panny młodej, która kategorycznie odmawia mierzenia jakichkolwiek modeli, bo najchętniej kupiłaby ją przez internet) to nie lada wyczyn i bardzo dobry bilans jak na
taki krótki okres czasu :)
Zdjęcie tylko jedno, bo reszta zapłakana! |